wtorek, 22 kwietnia 2014

Muraaka Walentynki cz.4 Koniec

Obudziłem się o 6 rano. Atsushi jeszcze spał. Cicho się umyłem i ubrałem. Na wszelki wypadek zostawiłem chłopakowi karteczkę, na której napisałem, że idę do siebie ale niedługo wrócę. Następnie wyszedłem z mieszkania.



Doszedłem do mojego domu. Będąc już w swojej sypialni otworzyłem szafę, a następnie tajną skrytkę, w której trzymam ,, akcesoria " do różnych ,, czynności ". Hehe mój asortyment jest bardzo obszerny. Szybko chwyciłem wszystko co mi jest potrzebne na dzień dzisiejszy. Włożyłem to do dużej sportowej torby i prędko wyszedłem. Muszę dotrzeć do Atsushiego zanim się obudzi. W końcu trochę czasu potrzebuję aby odpowiednio przygotować walentynkowe show. O taaaaaaak ten dzień będzie niezapomniany.



O godzinie 10:00 wszystko było już gotowe. Ja przebrany w tzw. ,, słitaśny " bądź ,, sexy " strój, całe mieszkanie udekorowane stosownie do okazji, a Atsushi nadal sobie pochrapywał. No ale koniec z tym. Podszedłem do łóżka i położyłem się na ogromnym ciele ( mojego )  chłopaka. Gdy już się odpowiednio ułożyłem to przysunąłem moją twarz bliżej jego pociesznego oblicza i praktycznie wymruczałem:
- Atsushi, pobudka. Mamy piękny dzień i trzeba go odpowiednio wykorzystać. - po tych słowach obserwowałem jak wielkie fioletowe oczy otwierają się i skupiają się na mojej osobie.
- A-a-aka-chin? Dlaczego masz na sobie TYLKO obrożę, kocie uszy i stringi z kocim ogonem?! - zdziwiony spytał się Atsushi jednocześnie przyciągając mnie bliżej siebie.
- Och, ty już zaraz zobaczysz ( i poczujesz ) dlaczego. - z tymi słowami namiętnie wpiłem się w usta chłopaka. Następnie zacząłem go rozbierać aż został w samych bokserkach. Gdy już pozbyłem się również tej ostatniej i zdecydowanie w tym momencie niepotrzebnej części garderoby zacząłem ocierać się o ciało chłopaka jednocześnie wydając z siebie dźwięki przypominające mruczenie kota.
- A- aka-chin nie znałem cię od tej... ACH!!! - nie dokończył, ponieważ złapałem nasze mocno stwardniałe członki i zacząłem je ściskać, pocierać i głaskać. Ach, jak  mi dobrze. W końcu stwierdziłem, że wystarczy już tej gry wstępnej. Patrząc Atsushiemu w przepełnione miłością do mnie oczy delikatnie w niego wszedłem. Zacząłem się w nim poruszać. Najpierw powoli, ale z czasem przyspieszyłem. Chłopak nie pozostawał bierny. Cały czas obsypywał moją twarz i szyję pocałunkami.  Na moim ciele powstało także kilka malinek. W końcu poczułem, że dochodzę. Wytrysnąłem we wnętrzu Atsushiego, a jego sperma pokryła cały mój tors. Delikatnie wyszedłem z chłopaka i cały czas go tuląc położyłem się obok niego.
- Aka-chin dziękuję ci. To było wspaniałe. - wyszeptał zmęczony.
- Cieszę się, że ci się podobało. Starałem się, aby wszystko wyszło perfekcyjnie. - powiedziałem z uśmiechem na ustach.
- Kocham cię Aka-chin.
- Też cię kocham Atsushi.



Resztę dnia spędziliśmy tylko we dwoje. Zjedliśmy zarówno romantyczny obiad jak i kolację. Pod koniec dnia gdy leżeliśmy w łóżku wiedziałem , że te Walentynki zapamiętam do końca życia. Dały one początek naszemu gorącemu i wieloletniemu związkowi.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Hej hej hej. Przepraszam, zę nic nie dodawałam. Po prostu święta i tak dalej. Cały mój wolny czas wziął i zniknął. No ale w końcu jest. Zakończenie walentynkowej przygody Akashiego i Mukkuna. Jak wam się podobała? A i przepraszam, że tak krótko. Po prostu ten rozdział jest esencją wszystkiego i uważam że więcej nie potrzeba. A i jeszcze wyjaśnię dwie sprawy:
1. Walentynkowe ubranie Akashiego wzięło się i zgubiło gdzieś w trakcie ,, zabawy "
2. W walentynki Pokolenie Cudów nie chodzi do szkoły bo mają inne ciekawsze zajęcia.

notka do Akane
Masz co chciałaś. Czekam na komentarz od ciebie z opinią o tym opowiadaniu.



P.S.
Przepraszam, że nie pojawiają się kontynuacje innych dedykowanych opowiadań. Na to po prostu miałam wenę. Teraz biorę się za wszystkie inne dedyki i za opka ze słówek.
A i jeszcze jedno: dzisiaj pojawi się także opowiadanie muraaka ze słówek. ( ciesz się Akane ciesz)

2 komentarze:

  1. Tak jak moja koleżanka mówi to opowiadanie było "słitiiiiiiii" (jak ja nienawidze tego słowa).
    Akashi z usami i ogonkiem. Ach. Piękne. Nawet mam takie zdjęcie.
    Ja nadal czekam na swoją kontynuację opowiadania. ;) Więc życzę ci weny do pisania tych cudnych historyjek. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, cieszę. Tylko czemu tak krótko??? Ale i tak mi się podoba. Akashi taki mrau ^^ Czekam na opowiadanie ze słówek. Ciekawa jestem co wymyśliłaś... Weeeeny~ (jak zwykle)

    OdpowiedzUsuń