poniedziałek, 31 marca 2014

Jakie pairingi w najbliższym tygodniu

Więc tak. do końca tego tygodnia powinny się pojawić pairingi dla Momoi, Akane i Kamei-chan.

Będą to:
dla Momoi - Aomine x Kagami
dla Akane - Murasakibara x Akashi
dla Kamei-chan - Kagami x Kuroko

Pojawią się raczej w weekend ale może tak czwartek piątek.

niedziela, 30 marca 2014

Złota myśl na tydzień 31.03-06.04.2014

Nigdy nie mów, ze czegoś nienawidzisz. Może sie okazać, ze w głębi serca kochasz to bardziej niż można to sobie wyobrazic.

sobota, 29 marca 2014

Pytanie

Hejka. Mam do wszystkich czytających tego bloga ważne pytanie. A mianowicie jaka para ma się pojawić w następnym pairingu jaki wstawię. Do wyboru są:

1. Aomine x Kagami
2. Aomine x Kise
3. Murasakibara x Akashi
4. Midorima x Takao
5. Kise x Kuroko
6. Kagami x Kuroko
7. Aomine x Kuroko
8. Kagami x Himuro
9. Murasakibara x Himuro
10. Makoto x Kiyoshi
11. Kise x Kasamatsu
12. murasakibara x Kise


Aby zagłosować na dany pairing wystarczy w komentarzu wpisać jego numer lub po prostu którąś z wyżej wymienionych. Dotyczy to pairingów, które pojawią się w przyszłym tygodniu. w ten weekend na pewno wstawię jeszcze jakiś. Może niekoniecznie z Kuroko no Basuke.....

Szkolenie Rozdział 2 Aohai

Drugiego dnia szkolenia postanowiłem, że dzisiaj w końcu pozbawię Haizakiego dziewictwa. Poprzedniego wieczoru białowłosy był tak zmęczony, że zasnął w moich ramionach, a ja nie miałem serca go budzić. Położyłem go tylko na materacach w kącie sali, przykryłem kocem i zacząłem samotnie kozłować i rzucać. Ale dziś zafunduję mu prawdziwą ucztę doznań. O tak, pan Aomine-jestem-geniuszem-Daiki nadchodzi.

Spotkaliśmy się od razu po treningu całej drużyny. Poczekaliśmy aż wszyscy wyjdą. Trochę to trwało, ponieważ drużyna koszykarska gimnazjum Teiko jest naprawdę liczna.
- Więc tak. Od czego zaczynamy Aom... - zaczął Haizaki ale nie dane mu było skończyć, ponieważ namiętnie wpiłem się w jego usta.
- Od tego. - odpowiedziałem.
- Coś mi mówi, że dzisiejszy trening nie będzie polegał na polepszaniu swoich umiejętności koszykarskich. - z zadowoleniem wymruczał Haizaki.
- O proszę. Chyba dobrze ci się zdaje. Ale dość już wstępu. Przygotowałem dla nas na dzisiaj baaaaardzo ciekawy ale wyczerpujący ,, harmonogram". - powiedziałem z chytrym uśmieszkiem na ustach.
- Ale wiesz, że przez to, że nie trenujemy kosza to sprzeciwiamy się rozkazom Akashiego, prawda? - spytał się mnie białowłosy. Choć jego słowa mogły sprawiać wrażenie, że woli ,, klasyczny" trening to jego twarz, a przede wszystkim te jego hipnotyzujące oczy mówiły coś całkiem innego.
- Wiem. Ale przyznam się, że w tym momencie mało mnie obchodzi Akashi i jego nożyczki. W końcu czego Akashi nie widzi za to nas nie ukarze. No ale czas rozpocząć ,, trening ". - powiedziałem.

Tak oto pan jedyną-osobą-która-może-ruchać-Haizakiego-jestem-ja zaczął realizować swoje wielkie plany. Ja to jestem wielki pod każdym względem( if you know what I mean). Ustami rozpocząłem powolną i cholernie namiętną wędrówkę po ciele chłopaka. Nie wiem jak to się stało, ale obydwaj byliśmy już w samej bieliźnie. A wracając do moich poczynań to przyssałem się do sutka Haizakiego, a drugi lekko szczypałem. Jęki białowłosego tylko dodawały mi chęci. Kompletnie straciłem poczucie czasu. Rownie dobrze mogły minąć 4 minuty co jedna godzina. Zaczęło mi się robić niewygodnie więc złapałem Haizakiego za pośladki i nie odrywając od niego ust przeniosłem nas na materace. Zarówno w moich jak i mojego ukochanego bokserkach zaczął tworzyć się ,,namiot". Popatrzyliśmy sobie w oczy i sekundę później bielizna walała się po podłodze razem z resztą ubrań. Białowłosy ściskał i pocierał mojego stwardniałego członka. Ja jedną ręką zająłem się jego ,, przyjacielem", a drugą przygotowywałem jego ,, tunel" na przyjazd mojego ,, pociągu". W końcu wszystko było gotowe. Cały czas patrząc w te jego cholernie piękne oczy delikatnie w niego wszedłem. O ja pierdolę jak tu ciasno. Zacząłem powoli się poruszać. Jednak z czasem  moje ruchy nabrały tępa. Haizaki nie pozostawał bierny. Przyciągnął mnie bliżej siebie i zaczął całować wszędzie gdzie sięgał. Och, ach jak mi dobrze. W końcu poczułem, że to TEN moment. Białowłosy doszedł i wytrysnął prosto na mój tors, a ja skończyłem nadal będąc w nim. Delikatnie opuściłem jego wnętrze i położyłem się koło niego na materacach. Przykryłem nas kocem i zasnęliśmy.


Obudziłem się. Haizaki nadal pochrapywał przy mnie. Zaraz zaraz gdzie my jesteśmy?! Która godziną?! Cholera!
- Haizaki wstawaj! - krzyknąłem.
- C-co? - zaspanym głosem spytał się chłopak.
- Jest 7:30 a my musimy posprzątać po naszym ,, treningu" - powiedziałem. Szybko się umyliśmy, ubraliśmy i posprzątaliśmy salę. Zastanawiają mnie tylko dwie rzeczy. Jak (logicznie) wytłumaczyć matce dlaczego nie wróciłem na noc do domu? I czy Akashi wybaczy nam ,, ubrudzenie" jego ulubionego czerwonego koca?

Tak w ogóle to chyba obydwaj zapomnieliśmy o prawdziwym celu tego treningu. A co tam raz się żyje, nie?

poniedziałek, 24 marca 2014

Złote myśli

Więc tak. Zacznę od wyjaśnienia. Co tydzień będą się na moim blogu pojawiać tzw. złote myśli na nadchodzący tydzień. Będę je wstawiać albo w niedziele albo w poniedziałki.

ZŁOTA MYŚL NA TYDZIEŃ 24.03-30.03.2014

Jeśli myślisz, że twoje życie legło w gruzach to wiedz, że zawsze mogłaś/eś się natknąć na wkurzonego sadystę psychopatę.


A tak by the way to proszę zostawiajcie po sobie ślad w postaci komentarza. Jest to dla mnie znak, że ktokolwiek czyta to co piszę.

czwartek, 20 marca 2014

Wyjasnienia

Przepraszam ze tak długo nic sie nie pojawiało. Za dużo nauki w szkole. Teraz postaram sie dodawać regularnie ale w miarę moich możliwości.
Postaram sie dodać niedługo druga czesc aohai.
,, zabawa w klatce w kolorach tęczy" może pojawia sie kolejne rozdziały o innych zabawach
,, ciastka" ma dla mnie wartość sentymentalna
Jest to pierwszy pairing jaki w życiu napisałam.
Nie napisałbym nic gdyby nie Akane której dziękuje za to ze mnie wspiera i daje pomysły na nowe pairingi.

Ciastka

- Atsushi masz trzy sekundy aby posprzątać ten bajzel jakiego tu narobiłeś. Co to wogóle ma być? Po całym boisku walają sie opakowania po wszelkiego rodzaju słodyczach!!!- donośny głos Aka-china słychać było nawet na drugim końcu sali gimnastycznej, w której przebywaliśmy. Reszta Pokolenia Cudów popatrzyła na mnie ze wspolczuciem. No tak jak Aka-chin sie zdenerwuje to nie jest dobrze.
Postanowiłem do końca treningu sie postarać i wiecej nie mu nie podpaść.
( po treningu)
- Dobra to koniec na dzisiaj. Wszyscy do szatni i mogą iść do domów. A zapomnialbym Atsushi ty zostań. Za karę za twoje zachowanie przed zajęciami masz mnie zabrać do siebie i zrobić mi najlepsze ciastka jakie potrafisz. Tak tak ja wiem o twoim hobby jakim jest cukiernictwo. I nie martw sie czasem mój turniej shogi został przeniesiony na za tydzień wiec nigdzie sie nie spiesze.
-Tak jest Aka-chin- powiedziałem. W duch ucieszyłem sie, że bede sam na sam z Aka-chinem. Bowiem odkąd tylko go ujrzałem to sie w nim zakochałem. I nigdy mu tego nie powiedziałem bo bałem sie jak zareaguje. Ale teraz to moja szansa, prawdopodobnie ostatnia. W końcu jesteśmy juz w trzeciej klasie gimnazjum. Niedługo skończymy szkole i każdy z nas pójdzie w swoją stronę. A chciałbym mu chociaz wyznać co czuje nawet jesli on nie odwzajemnia moich uczuć i nie będziemy razem.
( u Mukkuna w domu)
- Proszę rozgosc się Aka-chin.- powiedziałem gdy weszliśmy do mnie.
- dziękuje Atsushi- odparł ze spokojem czerwonowlosy.
- na te ciasteczka potrzebuje tak 2,5 godziny. Na razie przyniosłem herbatę i herbatniki. Częstuje sie. Bede w kuchni jakbys czegoś ode mnie potrzebował.- powiedziałem i udałem sie we wspomnianym kierunku.
( 2,5 godziny pózniej)
- Proszę Aka-chin twoje cia.....- nie dokończyłam ponieważ cos złapało mnie i pociągnęli w dół tak ze upadłem na podłogę. Wszystkie ciastka sie rozsypało po podlodze. Ale to mnie nie obchodziło. Bowiem to Aka-chin mnie przewrócił i teraz leżał na mnie coraz bardziej zbliżając swoją twarz do mojej.
- Kocham cię Atsushi- powiedział i pocalowal mnie. Jego usta smakowały jak truskawki. Nasze pocałunki stawały sie coraz bardziej namietne. Chciałem iść dalej i wyglądało na to, ze Aka-chin tez.
Ale musiałem cos wyjaśnić zanim do reszty stracę zdolność do trzeźwego myślenia. Niechętnie wiec sie od niego oderwalem.
- Aka-chin ja te cię kocham. I to juz od początku gimnazjum kiedy po raz pierwszy sie spotkaliśmy. Bałem sie ze nie odwzajemnisz moich uczuć wiec nic nie mówiłem- powiedziałem nieśmiało.
- ach mój Atsushi jesteś uroczy z tą swoją głupotą. To jedna z rzeczy, które w tobie kocham- powiedział mój ukochany. Zaczęliśmy sie namiętnie całować i w niesamowicie szybkim tempie zdejmować z siebie ubrania. Po jakimś czasie gdy zobaczyłem w oczach Aka-china TEN błysk przenieslismy sie do sypialni. W tamtym momencie żaden z nas nie pamiętał ze główna atrakcja tego dnia miały być ciastka.

(Rok pózniej)
Jesteśmy Aka-chinem juz od roku. Poszliśmy do tego samego liceum które wybral. Jest to Rakuzan. Jestem bardzo szczęśliwy i niczego nie żałuje. Miesiąc temu zdecydowaliśmy sie zamieszkać razem. Przeprowadziliśmy sie do Aka-china bo jest to bliżej szkoły i jest wiecej miejsca. Bardzo kocham Aka-china a on kocha mnie.
Powiedziałem mu ze bez względu na to czy miedzy nami bedą występowały kłótnie, czy nie to on zawsze będzie moim ukochanym Aka-chinem.

Zabawa w klatce w kolorach tęczy...


Obudziłem się z ogromnym bólem głowy. Nie wiedziałem gdzie jestem. Ostatnie co pamiętałem to, że jak wracałem wczoraj ze szkoły do domu rozmyślając nad kolejną strategią dla mojej drużyny, ktoś uderzył mnie w głowę i straciłem przytomność.

Gdy świat przestał wirować mi przed oczami zauważyłem, że znajduję się w klatce. Od razu chciałem wyciągnąć rękę aby ją otworzyć ale okazało się, że mam związane zarówno ręce jak i nogi. Klatka była ogromna a ja leżałem na twardym łóżku. Moje ręce były przywiązane do przednich nóg łóżka, a nogi do tylnych. Zdenerwowałem się. Jak tylko znajdę tego kto za to odpowiada to zabiję go bez względu na to kim jest. Nagle usłyszałem trzask zamykanych drzwi. Do pokoju, w którym się znajdowałem weszło pięć zamaskowanych postaci. Pierwsze co rzuciło się w oczy to rozmach ich wzrostu. Wśród nich był zarówno nienaturalnie wysoki osobnik jak i postać niewiele niższa ode mnie. Gdy już chciałem się odezwać jeden z nich powiedział:
- Możemy już zdjąć te maski. Aka-chin i tak niedługo by się domyślił kim jesteśmy.
To co stało się potem sprawiło, że JA nie mogłem nic powiedzieć ze zdziwienia, które przerodziło się we wściekłość. Oto przede mną stał dawny pierwszy skład drużyny koszykarskiej gimnazjum Teiko, w którego skład wchodzili: Murasakibara Atsushi, Aomine Daiki, Kise Ryouta, Kuroko Tetsuya i Midorima Shintaro.
- Atsushi, Daiki, Ryouta, Tetsuya, Shintaro macie trzy sekundy aby wyjaśnić mi co się tutaj dzieje i kolejne trzy aby mnie stąd wypuścić. - wysyczałem.
- Wytłumaczyć wytłumaczymy ale cię nie wypuścimy Akashicchi. - odezwał się Ryouta.
Nie mogłem w to uwierzyć. Oni chcieli się MI sprzeciwić. Czy oni zarazili się głupotą od Daikiego ? Wszystko na to wskazuje.
- Więc słucham uważnie. Co się takiego stało, że narażacie się MI. - spytałem czując, że jestem na skraju mojej cierpliwości.
- Więc tak. Jakiś miesiąc temu przypadkiem spotkaliśmy się na mieście. Zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że każdemu z nas podoba się ta sama osoba. To ty jesteś tą osobą Akashicchi. - Ryouta zakończył swój wywód.
- C-co?! - tylko tyle zdołałem z siebie wykrztusić. Tak, stało się. Akashi Seijuro nie wie co powiedzieć przez szok jakiego doznał.
- Czy wiesz co mamy zamiar z tobą zrobić Akashi-kun? - spytał Tetsuya, który o dziwo był widoczny od samego początku ,, spotkania".
- Nie, nie wiem. Niech któryś z was mnie uświadomi. - odpowiedziałem z gniewem gdy już odzyskałem głos.
- Ponieważ wszyscy wiemy, że nigdy nie odwzajemnisz naszych uczuć i nie chcemy być ze sobą skłóceni przez ciebie postanowiliśmy wszyscy jednocześnie zaspokoić nasze pragnienia związane z twoją osobą Aka-chin. - odezwał się zaspanym głosem Atsushi.
- Ale jakie pragnienia? Chyba nie chodzi wam o... - właśnie uświadomiłem sobie o czym oni mówią.
- Po twojej minie wnioskuję, że domyśliłeś się naszych zamiarów Akashi. - po raz pierwszy odezwał się Shintaro, który podczas swojej wypowiedzi poprawił okulary co najmniej 15 razy.
- Nie odważycie się. - wysyczałem - nie pozwolę wam.
- Zaraz się przekonamy. Jedynym, który może mi mówić co mam robić jestem ja. - chamsko odezwał się Daiki.
- A i nie miej nadziei, że kogos zdziwi twoje zniknięcie. Wszyscy są przekonani, że całe Pokolenie Cudów wyjechało na rok do Ameryki. Nikt nie będzie szukać ani ciebie ani nas. - dodał Tetsuya.
- No dobra zabawę czas zacząć. - radośnie oznajmił niezwykle ożywiony Atsushi.
Któryś z nich wyciągnął klucz i otworzył drzwi klatki. Wszyscy weszli do środka i drzwi zostały zamknięte.

Zbliżyli się do łóżka, na którym leżałem. Zaczęli zdejmować ze mnie ubrania. Właściwie to po znalezieniu nożyczek, które zawsze przy sobie noszę zaczęli mi rozcinać ubrania. W końcu leżałem przed nimi kompletnie nagi. Nie mogłem w to uwierzyć. Nagle wszystko zmieniło się na jeszcze gorsze niż było. Krzyczałem aby przestali ale nikt mnie nie słuchał. Czułem ich wszędzie. Atsushi składał brutalne pocałunki na całej mojej twarzy. Daiki z Ryoutą zajeli się szyją, torsem i rękoma. Gryźli, szczypali, całowali. Jednak najgorsze były ,, wyczyny " Tetsuyi i Shintaro. Sciskali mnie za członka i na zmianę wkładali palce w mój tyłek. Czułem, że mam coraz mniej sił. Byłem cicho mimo tego co mi robili. Obraz przed oczyma zaczął mi się rozmazywać. Ostatnim co ujrzałem w życiu były twarze mych oprawców patrzące na mnie z obojętnością.

( z perspektywy Kuroko)
- Aka-chin chyba nie żyje. - odezwał się Murasakibara-kun.
- Tak. Właśnie stwierdziłem zgon. - spokojnie oznajmił Midorima-kun.
- I co z nim zrobimy? - spytał się Kise-kun.
- To proste. Zakopmy go gdzieś w lesie. - odparł Aomine-kun.
- Tak to dobry pomysł. - powiedziałem.
- Wiecie co podobała mi się ta zabawa. - oznajmił Kise-kun.
Wszyscy byliśmy tego samego zdania. Postanowiliśmy, że pobawimy się tak z naszymi kolegami z liceum. Ciało Akashi-kuna wrzuciliśmy do worka na śmieci i zakopaliśmy. Wszystkim mówiliśmy, że pewnego dnia Akashi-kun wyszedł sam na spacer i już nie wrócił.

Żaden z nas ani trochę nie przejął się jego śmiercią. W końcu czeka nas jeszcze wiele podobnych akcji. Zabawę czas zacząć...